Gdybyż korektorzy unosili się w powietrzu i wpadali w ręce żądnych krwi czytelników... Niech tam, mogą wpadać i bez latania. A w ogóle najlepiej by było, gdyby czytelnicy nie musieli hamować morderczych instyktów podczas lektury.
Jak jednak ten instynkt powstrzymać, kiedy się w tekście trafia, ku bezsilnemu zgrzytnięciu zębami, na ortograficzne nowinki, w stylu "obdarzony" przez "ż", albo fleksyjne - o ile nie zaistniała jakaś tragiczna luka w moim wykształceniu, dopełniacz liczby mnogiej od "genitalia" brzmi jednak "genitaliów", a nie, za przeproszeniem, "genitalii". A może to koncepcja powstała na fali odmieniania nazwy działu "varia" jako "ta varia, tej varii"?
Jak śpiewał pewien poeta, "nie znamy już łaciny i z polskim nam niełatwo".
piątek, 19 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Wielkim poetą był. Dziś znowu ci się komórka rozładowała? Miałaś dać znać kiedy możemy się wymienić.
Prześlij komentarz