piątek, 31 października 2008

komunikacja

W Atenach slonce. Duzo slonca. W moim pokoju dalej go nie ma, ale staram sie caly dzien spedzac na ulicy, a tam swieci intensywnie.
Dzisiaj dzien drugiego podejscia do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Wyznan Religijncych - tym razem udanego. Wczorajsze nie doszlo do skutku ze wzgledu na strajk metra. W centrum i okolicach zapanowal fascynujacy chaos, wiec zwatplilam w autobus i poszlam do internetu ogladac telenowele - dziala na szczescie, wiec moge spokojnie przyblizac sie do konca - bohaterka wlasnie stala sie piekna, a jeszcze 79 odcinkow.

Ministerstwo jest wielkie, biale, prezentuje sie dumnie i swieci. W srodku jest rowniez biale i ma mnostwo korytarzy, mnostwo identycznych drzwi z roznymi numerkami i, niespodzianka, bardzo sympatycznymi ludzmi w srodku. Jeszcze wieksza niespodzianka, tym razem zamiast zaniesc tone papierow i dostac jeden kwitek, dalam jeden kwestionariusz i dostalam tone zaswiadczen. Ciekawe, czy na ktores z nich mozna kupic znizkowy bilet na komunikacje miejska?

Wracajac do pieknych Aten, zawieramy powoli znajomosc, ja i atenska komunikacja. To znaczy, ja czasem musze z niej skorzystac, a ona jest - chyba, ze akurat cos nie jezdzi, jak na przyklad wczoraj metro. A wlasciwie kolejka naziemna, ktora czasem nurkuje w tunel dla przyzwoitosci, zeby zachowac prawa do nazwy.

Jezeli przemieszcza sie na piechote, co jest o wiele bardziej pewnym sposobem, napotyka sie wszedzie swiatla, co zmieniaja sie bez mrugniecia, jak, za przeproszeniem, zaba w mikserze z dowcipu - zielone, pstryk czerwone. Co prawda i tak nie ma roznicy zbyt wielkiej, bo na zielonym swietle dla pieszych jest tylko troche mniej samochodow. W sumie to fajna dekoracja z tych swiatel :).

czwartek, 30 października 2008

skad sie bierze sens?

Po wczorajszym kryzysie zaczelam sie zastanawiac, czy latwiej zmienic mieszkanie, czy umyc wanne w starym i zmienic zarowke w pokoju. Glosy mozna przesylac via sms badz zostawiac w komentarzach.

Tak czy inaczej, wystarczyly dwa dni, zeby sobie uswiadomic, ze bez swiatla i drugiego czlowieka nie da sie zyc. Nic nowego, ale na wypadek, gdyby ktos tez zapomnial w natloku spraw, lepiej niech to przeczyta tu, zamiast jechac na drugi koniec swiata. Nawet jezeli to drugi koniec swiata na tyle malego, ze pierwszego dnia na uniwerku spotyka sie znajomych sprzed dwoch lat :).

środa, 29 października 2008

wiesci z Aten

Dotarlam, na lotnisku nie spalam, ale z perspektywy ostatnich dwoch dni zastanawiam sie powaznie, czy przypadkiem nie byloby tam ciut wygodniej. To znaczy, wygodniej moze nie, bo lozko akurat jest w porzadku, natomiast cala reszta, niestety, raczej zniecheca do robienia czegokolwiek innego niz spanie - swiatlo w pokoju to chyba rzadko spotykane dobro, a okno tak dla przyzwoitosci ktos wstawil, bo wychodzi na studnie wewnatrz bloku, ktora najwyrazniej jest tym oslawionym miejscem, gdzie slonce nigdy nie zaglada. Zaglada do lazienki... chociaz moze lepiej by bylo, gdyby pozostala w mroku? O kuchni szkoda gadac, musze sobie kupic czajnik i kubek, bo bez herbaty dlugo nie przezyje.
Ci, co byli u mnie w pokoju kiedykolwiek, rozumieja zapewne, co to znaczy, jezeli marudze balagan - tu naprawde jest paskudnie. Ide pomarudzic do biura jak nic, moze mnie przeniosa w jakies miejsce, gdzie w nocy sie nie zamarza, a w dzien nie dostaje jesiennej depresji z niedoswietlenia (moge spedzic cala zime w parku kolo muzeum, ale jezeli zacznie lac?).
Zeby nie zamknac sie w kregu ciaglego marudzenia - wczorajszy spacer pod Akropolem (uniwerek zamkniety z powodu swieta narodowego, niedaleko ulicy imienia ktorego mieszkam) bardzo udany, znaczy, zablakalam sie na tyle, ze przypadkiem trafilam na Anafiotika, co mi sie ani razu wczesniej nie udalo. Przesliczne miejsce tudziez widoki. Z Areopagu takoz, na Likabet sie nie wspielam, bo nie mialam sily, ale i na to przyjdzie pora.

niedziela, 26 października 2008

już

do wyjazdu zostało 8 godzin.

jadę i mam nadzieję, że nie przyjdzie mi pierwszej nocy przespać na lotnisku. w ogóle mam dużo nadziei.

czwartek, 23 października 2008

co potrafi telenowela?

Grecka wersja "Brzyduli" ma kilka zalet w stosunku do polskiej. Po pierwsze, jest o wiele zabawniejsza (owszem, polskiej widziałam cały jednej odcinek, ale był lekko beznadziejny. i pół godziny zawiera tyle reklam w środku, że można w międzyczasie wziąć prysznic i się przebrać). Po drugie, zawsze można powiedzieć znajomym i rodzinie, że chodzi o rozwój językowy (nie da się ukryć, że skuteczny, notabene. czy 189 odcinków może nie zostawić śladu? a jeszcze 111!) i osłuchanie. Po trzecie, do tej pory nie mogę otrząsnąć się z szoku. Bo rozumiem, że między pierwszą serią a drugą zmieniają meble w salonie szefa głównej bohaterki. Ale że temuż szefowi zmieniają nie do poznania rodziców? Mistrzostwo charakteryzacji zapewne, bo cóż by innego?

Tak czy inaczej, polecam. Wymagana zaledwie odporność na telenowelowatość i duuuużo czasu.

Z dobrych wieści, mieszkanie w Atenach znalezione. Całkiem blisko głównego budynku uniwerku, względnie blisko niektórych interesujących bibliotek, względnie daleko od niektórych innych, bardzo blisko polskiego kościoła. Zawiera - dwa pokoje, łazienkę, kuchnię, ponoć salon i importowanego z Francji erazmusowego studenta. W związku z tym mam nadzieję, że mówi w jakimś ludzkim języku albo po angielsku, albowiem inaczej czeka nas pół roku komunikacji na migi. Albo poproszę kogoś, żeby mi napisał, jak będzie po francusku: "dzień dobry", "dobranoc", "proszę", "dziękuję", "przepraszam", "kto dzisiaj sprząta?" i "mam chłopaka".

Koniec złośliwości, nieładnie wymyślać na człowieka, którego się jeszcze nie poznało.

Porywające i pełne zwrotów akcji sprawozdanie z pakowania pojawi się niebawem. Być może. :)

środa, 8 października 2008

może ma ktoś mieszkanie na zbyciu?

stan posiadania (jeżeli można to tak nazwać) na dziś:
biletów z Berlina do Aten: sztuk 2
biletów z Aten do Berlina: sztuka 1
biletów z Aten do Warszawy: sztuka 1
biletów z Warszawy do Aten: sztuka 1
biletów z Warszawy do Berlina: sztuk 0

mieszkań w Atenach: sztuk 0

objaśnienie: mam czym polecieć, wrócić na Boże Narodzenie, polecieć po Bożym Narodzeniu, przylecieć na Wielkanoc, polecieć po Wielkanocy; nie mam czym pojechać do Berlina (to akurat łatwo zmienić). no i nie mam gdzie mieszkać w rzeczonych Atenach. nie ma ktoś może kawalerki na zbyciu, Zografou albo Ilisia, koszt wynajmu do 300 euro miesięcznie, dla spokojnej studentki bez nałogów? ;-)

żarty żartami, ale szukam serio. więc jeżeli ktoś takowym mieszkaniem dysponuje, to ja od listopada do października chętnie zasiedlę :).