środa, 10 czerwca 2009

Porażki uliczne

Jest jeszcze jedna radość filologa: kiedy podejdzie do niego na ulicy ktoś i zagada w innym obcym języku niż ten, którego by się oczekiwało.

Wczoraj pewna pani na przystanku zapytała po włosku, czy odchodzi stąd autobus "uno sette cinque". Nie wiem, czemu założyła, że ją zrozumiem, w każdym razie miała tyle szczęścia, że zrozumiałam, i tyle pecha, że próbując odpowiedzieć najpierw zapomniałam o formie grzecznościowej (a właściwie przekalkowałam grecką), a potem za nic nie mogłam sobie przypomnieć, jak objaśnić lokalizację, więc głównie machałam ręką we właściwym kierunku i zaprzeczałam, kiedy mąż tej pani sugerował, że może trzeba przejść na drugą stronę Jerozolimskich.

Zapamiętać na przyszłość: obok to "accanto" :).

Brak komentarzy: