piątek, 26 lutego 2010

Naiwnie optymistyczny komunikat z rynku pracy

Praca ma dużo zalet. Zajmuje czas, angażuje różne pożyteczne umiejętności, przynosi pieniądze, popycha do rozwoju i takie tam.

Nie do przecenienia jest jednak to, że pozwala odkryć istnienie weekendu!

wtorek, 16 lutego 2010

Zima i zimy skutki

Pada śnieg. Drobny, biały, puszysty, obłędnie piękny śnieg. Cudownie wygląda, kiedy otula trawniki...

Za to znacznie mniej cudownie wygląda, kiedy z uporem co noc zasypuje chodnik warstą liczącą sobie od dziesięciu centymetrów wzwyż. Pal sześć machanie szuflą, ale tyle tego dobra, że już nie ma gdzie składować. Coraz poważniej noszę się z myślą o wywożeniu draństwa taczką do lasu albo na jakiś społeczny trawnik, bo w ogrodzie górki już takie porosły, że jeszcze trochę, a będzie można saneczkować na własnym podwórku.

Dzisiaj oprócz chodnika w ramach dodatkowych atrakcji wystąpił dach, który trzeba było w trybie pilnym pozbawić śniegowo-lodowej pokrywy, bo zebrało jej się na przeciekanie do środka. Weszlim z tatą na dach i po trzech godzinach wielka góra śniegu przemieściła się kilka metrów w dół. Myśmy na szczęście zostali na górze.

Na tejże górze hulał sobie wiatr i chyba polubił moje ucho prawe, bo ucho coś go tęsknie wspominało, pojękując dość załośnie i boląc perfidnie. Wara uchu od wiatru, w ruch poszedł termofor i... w tym ruchu pozostał. Próby przymocowania go jakoś do głowy, żeby uwolnić drugą rękę (jedną pisać trudno, a tłuc smoków w ogóle nie idzie), spełzły na niczym. Termofor jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przemieszczał się to do przodu, to do tyłu, a kiedy na moment się zatrzymał, rozwiązał się szalik, który miał służyć do unieruchomienia.

Są momenty w życiu, kiedy wizja posiadania kwadratowej głowy nie wydaje się całkowicie idiotyczna ;).