piątek, 15 maja 2009

Zmienne i stałe

Nie wiadomo jak, ale znowu zrobił się piątek. Tydzień temu o tej porze spałam w pociągu do Salonik, a raczej przysypiałam, przysłuchując się rozmowie współpasażerów i ze średnim powodzeniem próbując udaremnić sąsiadowi z fotela obok zepchnięcie mnie w stronę okna (przez sen wykazywał skołonności do naruszania mojej przestrzeni powietrznej - jego 1,90 m wzrostu [na oko] miało problem ze zmieszczeniem się w tej przewidzianej dla jednej osoby).

Tydzień temu oddałam mojej landlady klucze od mieszkania, symbolicznie i dosłownie kończąc pół roku pobytu w Atenach.

Tydzień temu pożegnałam miasto, gdzie na chodniku można wpaść pod skuter i gdzie strajki komunikacji miejskiej zdarzają się prawie równie często jak ich brak.

Teraz pilnuję się, żeby nie pchać się na ulicę na czerwonym świetle, nie naciskać przycisku "stop" na każdym przystanku i nie komentować pod nosem działalności ludzi dookoła (bo jeszcze zrozumieją;).

Teraz chodzę i staram się dowiedzieć, czy mnie przypadkiem nie spróbują wyrzucić ze studiów, a jeżeli by spróbowali, to jak daleko rzucać będą. I jak te studia skończyć, zanim one skończą ze mną.

Jedno się tylko nie zmieniło - dalej chodzę spać o porach właściwych dla sów i wstaję rano z wyrazem twarzy niczym u obrażonego zombie.

Dobrze mieć w życiu coś stałego ;).

Brak komentarzy: