wtorek, 26 maja 2009

Kiedy można wybaczyć chwastom?

Dzisiaj nie padało. Jest to pewne novum, ale niezwykle miłe (mnie w każdym razie, bo zdania roślinności nie jestem pewna). W związku z tym w napadzie miłości do przyrody wzięłam się za wyrywanie chwastów, które bezczelnie zarosły terytorium nadane winorośli (winorośl jest jeszcze słaba po zeszłorocznej przeprowadzce, więc trzeba jej nadwątlone siły oszczędzać).
I tak to chwasty żywot postradały z jednym małym wyjątkiem, mianowicie darowałam życie kępce maków, co trafiły do naszego ogrodu razem z ziemią (po przekopaniu okazało się, że gleba wyjściowa zawiera ziemi jakiś 30 cm, a potem występuje warstwa odpadów budowlanych i śmieci, więc trzeba było śmieci wyeksmitować, a braki zaziemienia uzupełnić) i jakoś się rozsiały skutecznie mimo rozproszenia górki, na której kwitły w zeszłym roku.
Nic nie poradzę, mam słabość do maków, więc póki nie chwaszczą zbyt agresywnie, tknąć ich nie dam :).

Bo jak tu uszkodzić coś tak ślicznego?

(te ze zdjęcia przyszły pocztą z południa, moje [maki, nie zdjęcia] na razie mają pączki :)

Brak komentarzy: