czwartek, 5 marca 2009

Spóźniona relacja z...

Od dawna ostrzyłam sobie zęby na początek greckiego Wielkiego Postu, ciesząc się, że wreszcie będę mogła zaobserwować tradycję "na miejscu". My mamy Środę Popielcową z posypywaniem głów popiołem (czy Wy też zawsze wpadacie na świetny pomysł umycia głowy PRZED pójściem do kościoła?), a Grecy w swój Czysty Poniedziałek (Kαθαρά Δευτέρα)...

...puszczają latawce.



Jak widać, grecki χαρταετός (czyli "papierowy orzeł"), w odróżnieniu od naszego wyobrażenia latawca (romb albo coś mu bliskiego), ma kształt sześciokąta.

Grecy (i nie tylko) w ten dzień nie idą do pracy (poza tymi, którzy sprzedają latawce;), ale wylegają tłumnie w zielone okolice i na wzgórza (przynajmniej w Atenach), bo na wzgórzach bardziej wieje i jest większa szansa, że latawiec zechce się wzbić w niebo. A w zielonych okolicach można piknikować i śpiewać (pani u dołu gra, o ile informacje z sieci nie kłamią, na instrumencie o pięknej nazwie "kanonaki"):



Jednym z tradycyjnych pokarmów początku Wielkiego Postu jest lagana, czyli specjalny chleb - niekwaszony. Zdjęcia nie będzie, bo nie udało mi się osobiście z nim spotkać.

Udało mi się za to spotkać osobiście z loukoumades - jedna porcja tychże z czekoladą wystarczy, żeby się się odechciało słodyczy na najbliższe 40 dni (wbrew pozorom nie chodzi o wygląd, po prostu w takiej wersji są niemożliwie słodkie) ;).



Można też spotkać poprzebierane dzieciaki:




Kto chce się sprawdzić, może spróbować policzyć latawce na tym zdjęciu (radzę powiększyć):



Wyniki można przesyłać pocztą; różnica między tym, co Wam wyszło, a prawidłową liczbą, to stopień zabrudzenia Waszych monitorów ;).

5 komentarzy:

Prawie-Mała-Mi pisze...

Z Twojego tekstu wynika, że "Czysty poniedziałek" jest ZAMIAST Środy Popielcowej. A to chyba raczej zamiast naszego tłustego czwartku. Ale święto latawców to odlotowy pomysł :)

samprasarana pisze...

dosłownie odlotowy :) ale ten poniedziałek jest pierwszym dniem postu, nie ostatnim karnawału - Tłusty Czwartek oni mają swój :)

Gathoula pisze...

o rety! loukoumia w czekoladzie! :D to ja bym chyba padła :D dwa dni temu stwierdziłam, że wolę jak je sprzedają w formie małych kwadracików z migdałami w środku, bo te co Lidl oferuje w tym tygodniu są nie do pochłonięcia w takiej ilości, a raczej wielkości ;)

samprasarana pisze...

loukoumades, nie loukoumia :) loukoumi w czekoladzie bym nie tknęła :)

Anonimowy pisze...

Chyba 9. O ile te mniejsze to nie owady. Swoją drogą mamutu zaległości...