Jak zwykle w okolicach marca, wykopaliska dały o sobie znać w postaci maila od Doktora, czy się wybieram, na którego to maila odpisałam, że jeżeli tylko warunki pozwolą, to zdecydowanie tak. Cały czas mam nadzieję, że wykopię w końcu inskrypcję fundacyjną. Albo, na otarcie łez, chociaż jakiś większy kawałek czarki megaryjskiej.
Na przykład taki:
(te akurat pochodzą z Muzeum Agory Ateńskiej)Nie mam, co prawda, złudzeń - kuszenie pracą moimi ulubionymi narzędziami ma na celu zdobycie siły roboczej. Niemniej wiadomość od koleżanki takiej oto treści:
"[Doktor] pokazał na spotkaniu twoje zdjęcie jako przykład dobrego machania kilofem :D"
rozbroiła mnie doszczętnie. To się nazywa poczuć docenioną ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz