powrót do rzeczywistości nie był łatwy. nagle ludzie dookoła zrobili się dziwnie czyści, ceny zamiast w rublach, nie wiedzieć czemu, w złotówkach, autobusy mają wypisane wszystkie przystanki, a nie "z grubsza będę jechał tędy", zniknęły trolejbusy, nie ma marszrutek, pirożków z kapustą, ulicy przed dworcem, której przejście na własnym zielonym świetle grozi spotkaniem z maską jakiegoś samochodu, którego kierowca najwyraźniej preferuje włączanie wycieraczek niż hamulca.
nie ma zimnego prysznica, nie ma kolejek do kąpieli i nie ma chodzenia boso po czarnej ziemi.
za to jest widmo sesji, szkolenia, niezorganizowanie i takie inne uroki.
na szczęście jest też taki jeden Urok, że wszystkim pozostałym można jakoś wybaczyć :).
a w dodatku dzisiaj przyszła pocztą spodziewana niespodzianka, albowiem pierwszy chyba raz w historii mojej egzystencji udało mi się coś wygrać w konkursie, o którym żem dawno zapomniała. ale widać poczta nie zapomniała i przyszła dzisiaj (czy też raczej wleciała przez płot) paczka moja, a w paczce była druga paczka, a w drugiej paczce komplet fiszek do nauki hiszpańskiego. niniejszym ogłaszamy my 5 minut radości, ale porządnej ;-).
ps. kopanie jest fajne. rzucam studia i idę na autostradę.
pps. skserowałam dzisiaj 650 stron książki w pół godziny. czyż nie jestem szybka jak błyskawica?
ppps. no chociaż taka mała błyskawica? zamek błyskawiczny? błyskotka?
środa, 30 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
To może Błyskawiczka? Pewnie będzie się kojarzyć z salą i bieganiem w koło, ale oddaje heroiczną czynność kserowania;)W tym uroczym powrotnym poście pełbym uroku jest chyba coś szalonego, a mianowicie rzucanie studiów dla komiwojażerstwa;)
Prześlij komentarz