piątek, 28 listopada 2008

Nie tylko niebo bywa niebieskie

Niebieskie są również elementy greckiej flagi, niebieskie mogą być oczy, trafiają się niebieskie foliowe torebki (chociaż to w nikim raczej głębokich uczuć nie budzi), zafarbować na niebiesko można białe kwiaty. I dobrze. Gorzej, że również mój prywatny komputer wyposażony w tak sławny, że aż niesławny produkt Microsoftu, wykazuje ostatnio upodobanie do wspomnianego koloru, a co gorsza demonstruje to upodobanie wyrzucając w różnych (ale zdecydowanie za częstych) odstępach czasu niebieski ekran pełen białych literek. Musi mu ta zabawa dawać porządnego kopa, bo doznaje chwilowego zamroczenia, a potem podnosi się chwiejnie i udaje, że wszystko w porządku. Jednak niezdrowego upodobania ukryć się nie da, zdradza go częściowa amnezja (nie bardzo potrafi sobie przypomnieć, co się działo na przestrzeni kilku ostatnich minut) i rozproszone po pulpicie zdezorientowane ikony.

W wieku moim podzielnym przez sześć liczb parzystych i dwie nieparzyste przyszło mi żałować. Żałować mianowicie, że, będąc córką informatyka, za młodych lat zamiast nauczyć się czegoś poważniejszego przyswajałam wyłącznie kolejność katalogów, które trzeba wpisać w DOSie, żeby można było pograć w lemingi. Era lemingów minęła, a teraz byle system myśli, że może na mój widok grać na nosie.

A niedoczekanie Waszej Systemowatości!

Obawiam się bowiem poważnie, że jeżeli szanowny* System nie raczy dojść do siebie jakimś cudownym sposobem, każę konkurencji zająć jego partycję i będzie sobie mógł niebieskimi ekranami świecić w lustro (ciekawe, czy skutek byłby podobny, jak w przypadku Bazyliszka?). A cierpliwość moja niewyczerpana nie jest, więc w przypadku braku poprawy nawet najładniejsze greckie literki, proszę Visty, nie pomogą.

*zwrot wyłącznie grzecznościowy

Brak komentarzy: