piątek, 25 września 2009

Historia pewnego zdawania (zawiera nieortodoksyjnie użyte terminy z zakresu literatury greckiej)

"Posłuchajcie opowieści, co ładunek grozy mieści..."

Proojmion

Studentka pojawiła się w Instytucie około szóstej godziny popołudniowej w celu zdania egzaminu z literatury pewnego kraju śródziemnomorskiego, co to się jej (egzamin, nie kraj) w karierze jeszcze nie przytrafił, a powinien był. Więc aby się przytrafić zgodnie z wymogami mógł, przybyła.

Paraklausythyron

Dwie następne godziny minęły na nerwowym wpatrywaniu się w Drzwi. Drzwi te powinny co jakiś czas otwierać się, aby wypuścić jednego Studenta i przyjąć następnego. Przynajmniej teorii. W praktyce były zamknięte, może nie na głucho, bo tęsknie wyczekująca zbawczego ruchu klamki grupa słyszała dobiegające zza nich co jakiś czas głosy (a może tylko słyszała głosy?), ale niewątpliwie skutecznie. Kogokolwiek trzymały za zagrodą swego skrzydła i futryny, nie były zbyt skore do uwolnienia. Emocje rosły, duch w narodzie upadał...

Zapowiedź wydarzenia przyszłego

...a gdyby wiedzieli, co ich czeka, padłby ów duch bez życia od razu.

Mowa posłańca w mowie zależnej

Drzwi odemknęły się na chwilę i wyjrzał przez nie Człowiek, który znał tajemnice Pokoju i umiał je objaśnić zwykłym śmiertelnikom. On to właśnie wytłumaczył oczekującym, że swobodny przepływ Odpytywanych zatamowała Czyjaś Praca Magisterska.

Didaskalia

Jęk bólu i zawodu przeszył korytarz po tych słowach złowrogich, gdyż nie zwiastowały one rychłego końca Przesiadywania.

Pojedynek

Drzwi jednak wypuściły w końcu autorkę owej Pracy Magisterskiej, którą ludzka zawartość korytarza odprowadziła do końca korytarza wzrokiem pałającym. I ruszył ponownie strumyczek Zdających, lawiny niestety miana niegodny, gdyż nadal płynął niezbyt szybko.


Retardacja

I nadal siedzieli na Podłodze, zbierając rozproszone coraz bardziej wskutek oczekiwania siły, szykując się każdy do swojej próby. Szaleństwo zaczęło się jednak wkradać w szeregi, owocując wybuchami obłąkańczego śmiechu i niespotykanej na co dzień radości życia. Studentka zajęła się próbami żonglowania przy użyciu kasztanów, na prośbę współtowarzyszki niedoli poczytała półgłosem nieco dystychów elegijnych Ksenofanesa, snuła fantastyczne hipotezy na tematy wszelakie. Oczekujących pozostawało coraz mniej i mniej, niczym dzisięciu Murzynków znikali po jednym...

Katabaza

I w końcu nocą ciemną nadeszła pora, kiedy i studentce przyszło zejść do podziemi własnej wiedzy lub niewiedzy - za przewodnika miała Profesora, który wybierał dla niej odpowiednią drogą, a jej zadaniem było wywołać duszę jednego z autorów. W udziale przypadło jej wezwać niejakiego Pindara z Teb, co pisał dużo, a zachowało się nieco mniej. Zjawa wprawdzie była miejscami niewyraźna, ale identyfikowalna, więc Studentka wyszła z próby cało i nie musiała za karę pozostać w podziemiach.

Epinikion (niech Pindar wybaczy nadużycie)

I o 22:52, spojrzawszy na zegar, by tę godzinę ocalić dla potomnych, opuściła Studentka zwycięsko mury Przybytku Edukacji i udała się w drogę powrotną.

Nostos

I wracała nocą ciemną i autobusem miejskim.

Epilog

I wróciła.

2 komentarze:

Prawie-Mała-Mi pisze...

Skoro Epinikion, to wróciła z tarczą i laurem, jak mniemam? Czy posąg już zamówiony?

samprasarana pisze...

Tarcza na rękawie, laur w zupie, a pomnik trwalszy niż ze spiżu, oczywiście ;).