środa, 11 lutego 2009

Uroki kontaktów międzynarodowych

Współlokatorka Portugalka się była przeprowadziła wczoraj (dzisiaj napisała, że jej nowe mieszkanie jest fuj i wolała to) i zostało mi się z dwoma Hiszpankami. W piątek z kolei Hiszpankom się zostanie samym, bo ja się przenoszę kilka przecznic dalej(właścicielka mojego cudownego pokoju woli mieć Erazmusów; powód prozaiczny - płacą dwa miesiące dłużej).

Koleżanki Hiszpanki są przemiłe i szkoda trochę, że dłużej z nimi nie pomieszkam - może zgodziłyby się nauczyć mnie hiszpańskiego w zamian za grekę?

Tytułowy urok kontaktów dotyczy dzisiejszych gości tychże koleżanek - przyprowadziły dwóch kolegów, w tym mojego następcę, czyli trzeciego do mieszkania. I przy powitaniu wyszło tak, że ja odruchowo podałam pierwszemu rękę, a on równie odruchowo pocałował mnie w policzek, a przynajmniej spróbował (spokojnie, nie skończyło się obrażeniami u nikogo), co spowodowało sekundę obustronnego wahania, po której przeszłam na ich sposób witania, chowając swoją północną naturę do kieszeni ;).
Potem oni poszli zwiedzać kuchnię i pozostałe pokoje, a ja wróciłam do swojej jaskini komputerowej (ładna jaskinia, 15m^2 najmniej!).
Po zwiedzaniu koledzy zniknęli, a dziewczyny przyszły mnie przeprosić za to całowanie na powitanie, bo może się niezręcznie poczułam, a oni tak zwykle robią.

Nie wiem, na ile udało mi się im wyjaśnić, że absolutnie nic się nie stało, ale rozczuliły mnie tym zupełnie :).

1 komentarz:

drugikoniecswiata pisze...

eh, ja to najbardziej uwielbiam zostawanie w powietrzu z trzecim całusem... a przeprosiny wzruszające ;)