niedziela, 14 marca 2010

Wrażenia z pierwszego spotkania

Stanęli naprzeciw siebie. On spokojny, ona niepewna. On wspiął się na palce, ona wyciągnęła przed siebie dłonie, opierając je na stelażu niewidocznej sukni.

On zaprosił ją do tańca, jej zadrżały kolana. Szli ku lustrom przez zalaną słońcem salę, on swobodny, ona rozpaczliwie starając się o niczym nie zapomnieć. Nie używane od pół roku ręce przypominały o sobie na każdym kroku, nogi w każdym kroku w bok doszukiwały się ripresy.

Zdecydowanie Elżbieta i barokowy taniec nie przypadli sobie do gustu od pierwszego wejrzenia.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

od pierwszego wejrzenia nie

a później...?

:)

samprasarana pisze...

drugie wejrzenie czuję w łydkach i ramionach do tej pory :)